Kliknij tutaj --> 🧨 film w reżyserii feliksa falka
film z Lindą w roli ojca ★★★ TRON: film sci-fi z 1982r. ★★ OLSEN: szef film. gangu ★★★ WOJNA: polsko-ruska – z Borysem Szycem ★★★ sashenka7: AMELIA: głośny film Jean-Pierre'a Jeuneta ★★★ JOANNA: film w reżyserii Feliksa Falka ★★★★★ galapagos1234: SZANSA: film w reżyserii Feliksa Falka
Definicje te zostały podzielone na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne definicje dla hasła „”Pierwszy ” - polski film fabularny w reżyserii Waldemara Dzikiego” lub potrafisz określić ich inny kontekst znaczeniowy, możesz dodać je za pomocą formularza dostępnego w opcji Dodaj nowy. Pamiętaj, aby opisy były krótkie i
A falka (2007) Amerikai-olasz misztikus bűnügyi thriller dráma vígjáték. Erroll Babbage (Richard Gere), a veterán, de még mindig szemfüles ügynök évek óta üldözi azokat rejtélyes bűnözőket, A Falkát, akik fiatal lányok ellen elkövetett bűncselekmények sorával gyanúsíthatóak.
Tłumaczenia w kontekście hasła "Projekcja filmu Wodzirej Feliksa Falka Wodzirej" z polskiego na angielski od Reverso Context: Projekcja filmu Wodzirej Feliksa Falka Wodzirej, film Feliksa Falka z 1978 roku, to jedna z najważniejszych produkcji Kina Moralnego Niepokoju z wybitną kreacją aktorską Jerzego Stuhra.
Pokazem "Komornika" w reżyserii Feliksa Falka zainaugurowano w Dublinie pierwszy w historii polsko-irlandzkich stosunków kulturalnych Festiwal Filmu Polskiego.
Site De Rencontre Libanais En France. 26 sierpnia 2010, 11:56 Ten tekst przeczytasz w mniej niż minutę Fakt Urszula Grabowska zasłynęła rolą wyjątkowo niesympatycznej Sylwii Stern w serialu " Tylko miłość". Teraz zagra u Feliksa Falka. Jak dowiadujemy się w "Fakcie": - Już jesienią będziemy mogli zobaczyć aktorkę w zupełnie innej kreacji. Na duże ekrany wejdzie wtedy film „Joanna” w reżyserii Feliksa Falka. Rozgrywający się podczas II wojny światowej dramat opowie historię pianistki ukrywającej żydowską dziewczynkę. Główną rolę – samotnej pianistki, która straciła męża w wojennej zawierusze – zagrała właśnie Urszula Grabowska. >>> ZOBACZ TAKŻE: "Jaworowicz wyszła za mąż" Zobacz więcej Przejdź do strony głównej
WydarzenieMiejscaWspomnieniaOsoby Wodzirej – polski film z 1977 roku w reżyserii Feliksa Falka, z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza. Zaliczany do nurtu kina moralnego niepokoju. Akcja rozgrywa się w mieście przygotowującym bal z okazji 500-lecia nadania praw miejskich. Głównym negatywnym bohaterem jest wodzirej Lutek Danielak, który dla kariery gotów jest poświęcić wszystko. Jerzy Stuhr – jako Lutek Danielak Sława Kwaśniewska – jako Mela Wiktor Sadecki – jako Lasota Michał Tarkowski – jako Romek Ewa Kolasińska – jako Iza Ryszard Kotys – jako brat Danielaka Alfred Freudenheim – jako dyrektor Bogdan Krzywicki – jako Majer Andrzej Urbańczyk – estradowiec Jana Švandová – jako Urszula Paweł Nowisz – jako ekspedient w sklepie z telewizorami Mirosława Marcheluk – jako Danka, żona Danielaka Marian Cybulski – jako Myśliwiec Jerzy Kryszak – jako Rysiek Przybylski Mieczysław Surwiłło – jako prezes spółdzielni mieszkaniowej Halina Wyrodek – jako gospodyni Bogusław Sobczuk – jako dyrektor Wydziału Kultury Mieczysław Kobek – jako pan Mietek Aleksander Fabisiak – jako Witek Kobus Jerzy Wasiuczyński – jako pan Jurek Jerzy Braszka – jako estradowiec Aleksandra Kisielewska – jako Nina Tadeusz Huk – jako fotograf Bogusław Linda – jako lekarz pogotowia Edward Hulewicz - jako piosenkarz na balu Powiązane wydarzeniaOsobaData wydarzeniaJęzyk1Premiera filmu Jerzego Hoffmana "Ogniem i Mieczem" ru2Premiera komedii filmowej ru3Premiera filmu "Potop" ru4Premiera filmu Perła w koronie w reżyserii Kazimierza komedii filmowej Rejs w reżyserii Marka komedii filmowej "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" w reżyserii Tadeusza pl, ru7Premiera filmu "Pan Wołodyjowski" pl, ru8Premiera filmu "Sami swoi" ru9Premiera filmu "Nóż w wodzie" w reżyserii Romana filmu "Pokolenie" w reżyserii Andrzeja ru11Premiera pierwszego polskiego powojennego filmu fabularnego "Zakazane piosenki" w reżyserii Leonarda Osoby Osoba Data ur. Data śm. Język 1Ryszard en, pl, ru
Masłowska i Jarzyna laureatami festiwalu w Zabrzu poniedziałek, 26 października 2009 (09:36) Dorota Masłowska, autorka sztuki "Między nami dobrze jest" przygotowanej przez Teatr Rozmaitości z Warszawy oraz reżyser tego spektaklu Grzegorz Jarzyna, zostali laureatami zakończonego w niedzielę w Zabrzu... czytaj więcej Tłumy na spotkaniu z Januszem Gajosem w Rzymie poniedziałek, 26 października 2009 (09:34) W wypełnionej do ostatniego miejsca sali kina Trevi w Rzymie odbyło się w niedzielę wieczorem spotkanie z Januszem Gajosem, zorganizowane w ramach wielkiego festiwalu kultury polskiej Corso Polonia. czytaj więcej
Przeczytaj także podsumowanie festiwalu! oraz Filmy Falka, autora legendarnego "Wodzireja", kilka razy ubiegały się o Złote Lwy na gdyńskim festiwalu. Bardzo blisko laurów znalazły się jego dramaty "Był Jazz", "Baryton", "Bohater roku" i "Samowolka" (te dwa ostatnie tytuły doceniono za reżyserię). Nigdy jednak żaden z tych projektów nie przyniósł artyście głównego trofeum. Wszystko zmienił "Komornik". Obraz nie tylko otrzymał Grand Prix. Nagrodzono także jego producenta Studio Filmowe Perspektywa oraz scenariusz pióra Grzegorza Łoszewskiego. Grający tytułową rolę Andrzej Chyra odebrał statuetkę dla najlepszego aktora, a Kinga Preis dla najlepszej aktorki drugoplanowej. Listę triumfów "Komornika" zamyka nagroda za zdjęcia autorstwa Bartka Prokopowicza. Główny bohater - Lucek Bohme jest komornikiem, starającym się dobrze wykonywać swój zawód. Prawo jest dla niego świętością, jednak dawno już stracił z oczu fakt, że ma ono służyć ludziom, nie odwrotnie. Lucek jest bardzo skuteczny, działa bez skrupułów. Poznajemy go w chwili, gdy zajmuje na poczet długów sprzęt jedynego w okolicy szpitala. Za błyskawicznie rozwijającą się karierą Lucka stoi morze ludzkiego nieszczęścia. Pewnego dnia bezwzględnie potraktowany przez niego dłużnik wiesza się na jego klatce schodowej. Bohater jest wstrząśnięty. Przeżywa przemianę. Chce zmienić swoje życie, zadośćuczynić przynajmniej części swoich ofiar. Na ekranie śledzimy, jak zmieniają się jego priorytety. Już nie sucha litera prawa i specyficznie pojmowana uczciwość są dla niego najważniejsze, ale ludzie, którzy go otaczają. - Postać Lucka jak w kropli wody skupia doświadczenia Polaków związane ze współczesnością. W latach 90. dane nam było obserwować jak znika zło, jednak na jego miejsce nie pojawiło się automatycznie dobro. "Komornik" ukazuje świat, w którym jedni ludzie gnębią innych, świat, w którym dla słabych nie ma miejsca. Znajduje się w nim jednak miejsce na odrobinę dobra" - mówił Feliks Falk w Gdyni. W swojej korespondencji dla "Gazety Wyborczej" Tadeusz Sobolewski pisał o obrazie: "Falk z zegarmistrzowską precyzją opowiada współczesną wersję 'Opowieści wigilijnej' Dickensa, dając jej jednak przewrotne zakończenie". Krytyk spostrzegł jednak pewne słabości dzieła: "(film) ma pewna zasadniczą wadę: nie pozwala przejąć się bohaterem przypowieści. Koncepcja góruje tu nad psychologiczną prawdą". - Werdykt jury uważam za trafny i sprawiedliwy - powiedział PAP Janusz Wróblewski, krytyk filmowy. - Stanowi dowód ciągłości myśli w polskim kinie. Laureat Złotych Lwów, podobnie jak "Oda do radości", który otrzymał Nagrodę Specjalną Jury, stawia pytania dotyczące przemian zachodzących w świadomości Polaków w ostatnich latach. "Komornik" to film na miarę "Długu" -podkreślił Wróblwski. Jego zdaniem film Falka jest wyrafinowany, dojrzały ale także nowoczesny, jeżeli chodzi o poziom warsztatu. - To pewnego rodzaju niespodzianka, bo Falk należy do średniego pokolenia twórców filmowych, po których wielu nie spodziewałoby się takiej świeżości - dodał Wróblewski. - Rozbiliśmy bank - radował się Grzegorz Łoszewski, nagrodzony za scenariusz do "Komornika". - Tym bardziej cieszy mnie wyróżnienie jury, że film opowiada o poważnych sprawach, dramatycznych wydarzeniach - dodał w rozmowie z PAP. Jego zdaniem najgroźniejszymi konkurentami dla "Komornika" były "Rozdroże Cafe" Leszka Wosiewicza i "Oda do radości". Łoszewski zdradził, że rozpoczął już pracę nad scenariuszem filmu o "lżejszej tematyce". Uroczystość zamknięcia festiwalu odbyła się, tradycyjnie, w Teatrze Muzycznym, nieopodal Skweru Kościuszki. Ceremonia rozpoczęła się od wręczenia Andrzejowi Wajdzie honorowej statuetki za całokształt twórczości. Odbierając Platynowe Lwy twórca stwierdził: - Nie chciałbym, aby ta nagroda miała charakter pożegnalny. Przyjadę tu z nią w przyszłym roku z nowym filmem. Andrzej Wajda zasiadł na czele jury konkursu głównego tegorocznej edycji imprezy. Oprócz niego filmy oceniali: Ewa Braun, Anna Nehrebecka, Magdalena Piekorz, Lucjan Bokiniec, Paweł Edelman, Tadeusz Lampka i Jarosław Sokół. Za największego przegranego jubileuszowej edycji imprezy uznać można Roberta Glińskiego, który nie otrzymał żadnej nagrody. Przez wielu tegoroczny przegląd był nazywany dość przeciętnym. Praktycznie do końca nie było żadnego faworyta. Kilka tytułów oceniano dobrze, mówiono o nich, że są interesujące, żaden z nich nie wysuwał się jednak w rankingach prowadzonych przez dziennikarzy na czoło rywalizacji. Waldemar Dąbrowski, minister kultury, który dokonał zamknięcia festiwalu jest jednak dobrej myśli. Przegląd nazwał "festiwalem wielkiej nadziei". Z optymizmem także w swoim długim przemówieniu spojrzał w przyszłość. - Przestrzeń szans na wspaniałe polskie filmy istnieje - podkreślił. Ceremonię poprowadziła Grażyna Torbicka wspólnie z Piotrem Adamczykiem. Nagrody XXX Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych Konkurs główny - nagrody regulaminowe Najlepszy film: "Komornik" w reżyserii Feliksa Falka. Wielka Nagroda dla producenta najlepszego filmu - Studio Filmowe Perspektywa. Nagroda Jury (10 tys. zł): "Persona Non Grata" w reżyserii Krzysztofa Zanussiego Nagroda Specjalna Jury (25 tys. zł): "Oda do radości" w reżyserii Macieja Migasa, Jana Komasy i Anny Kazejak-Dawid Nagroda dla najlepszego reżysera (15 tys. zł): Leszek Wosiewicz za film "Rozdroże Cafe" Nagroda za najlepszy scenariusz (15 tys. zł): Grzegorz Łoszewski za "Komornika" Najlepsze zdjęcia (ex equo) (po 6 tys. zł): Bartek Prokopowicz ("Komornik") i Arthur Reinhart ("Jestem") Najlepsza aktorka pierwszoplanowa (ex equo)(po 6 tys. zł): Krystyna Janda za rolę w obrazie "Parę osób, mały czas" oraz Karolina Gruszka za kreację w "Kochankach z Marony" Najlepszy aktor pierwszoplanowy (12 tys. zł): Andrzej Chyra za kreację w dramacie "Komornik" Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej (10 tys. zł): Kinga Preis za kreację w dramacie "Komornik" Najlepszy aktor w roli drugoplanowej (10 tyś. zł): Nikita Michałkow za rolę w "Persona Non Grata" Nagrody za debiut trafiły do Tomasza Kota za rolę w filmie "Skazany na Bluesa". oraz Anny Cieślak ("Masz na imię Justyna"). Najlepsza muzyka (12 tys. zł): Michael Nyman ("Jestem") Najlepsza scenografia (12 tys. zł): Wojciech Żogała ("Mistrz") Najlepszy dźwięk (10 tys. zł): Bartek Putkiewicz ("Jestem") Najlepszy montaż (10 tys. zł): Leszek Wosiewicz i Krzysztof Raczyński ("Rozdroże Cafe") Najlepsze kostiumy (10 tys. zł): Ewa Krauze ("Skazany na bluesa") Nagrody pozaregulaminowe: Nagroda Publiczności Silver Screen (24 tys. zł - 50% wpływów ze wszystkich sprzedanych biletów na filmy festiwalowe): "Jestem" Doroty Kędzierzawskiej Najlepszy debiut reżyserski (12 tys. zł): Anna Jadowska ("Teraz ja") Nagroda dziennikarzy: "Parę osób, mały czas" w reżyserii Andrzeja Barańskiego Złoty Klakier Radia Gdańsk: "Skazany na bluesa" w reżyserii Jana Kidawy-Błońskiego Nagroda Stowarzyszenia Filmowców Polskich (15 tys. zł): "Barbórka" w reżyserii Macieja Pieprzycy Nagroda Prezydenta Miasta Warszawy (25 tys. zł): "Doskonałe popołudnie" w reżyserii Przemysława Wojcieszka Nagroda Prezydenta Miasta Gdyni (po 5 tys. zł): Anna Cieślak ("Masz na imię Justine") oraz Tomasz Kot ("Skazany na bluesa") Nagroda organizatorów festiwali i przeglądów filmu polskiego za granicą: "Doskonałe popołudnie" Przemysława Wojcieszka Konkurs kina niezależnego: Grand Prix konkursu kina niezależnego oraz 10 tysięcy złotych otrzymał Dominik Matwiejczyk za film "Ugór". Piotr Matwiejczyk za obraz "Homo Father" otrzymał nagrodę specjalną oraz 7 i pół tysiąca złotych, ufundowaną przez sponsora konkursu kina niezależnego. Za kreacje w obu tych filmach, specjalne wyróżnienie dostał aktor Bodo Kox. Otrzymał 5 tysięcy złotych. "Ugór" to opowieść o dwóch braciach, którzy mieszkają na wsi ze starą, schorowaną i przykutą do łóżka matką. Ukrywają przed nią, że wyprzedali cały inwentarz, maszyny i ziemię. Starszy, Jan, terroryzuje młodszego, Tomasza, wprowadzając rygor i dyscyplinę. Tomasz chciałby sprzedać resztę dobytku i wyprowadzić się ze wsi. Poznaje samotną matkę z dzieckiem. Jan jej nie akceptuje. Tragedia wisi na włosku. "Homo Father" to z kolei historia Gabriela i Roberta. Mężczyźni żyją ze sobą od trzech lat. Robert ukrywa przed światem swój związek, a Gabriel przeciwnie - chciałby, aby ludzie dowiedzieli się, jak bardzo się kochają. Pewnego dnia w ich domu pojawia się Natalia, z którą Gabriel trzy lata temu miał jednorazową przygodę. Przyprowadza małą dziewczynkę i pozostawia ją z Gabrielem. Przez telefon informuje go, że to jego córka. Zwycięzcy zostali wybrani przez jury, w skład którego wchodzili: Małgorzata Szumowska (przewodnicząca), Grzegorz Lipiec, Ryszard Maciej Nyczka, Bartosz Prokopowicz i Łukasz Palkowski.
Jak nie my to kto, czyli Wodzirej z Sochaczewa Pamiętacie Państwo kultowy film „Wodzirej” w reżyserii Feliksa Falka z Jerzym Stuhrem w tytułowej roli? Nie przesadzę, jeśli napiszę, że gdyby wtedy, w 1977 roku Amerykańska Akademia Filmowa jakiś cudem dowiedziała się, że tak genialny obraz powstał za żelazną kurtyną i umieściłaby go w gronie nominowanych do wyróżnienia, to z pewnością Stuhr znalazłby się w gronie bardzo poważnych kandydatów do zdobycia Oskara. A wygrany w kategorii dla najlepszego aktora za rolę w dramacie „Annie Hall” Woody Allen miałby zyskałby bardzo poważnego konkurenta do zwycięstwa. Teraz, na szczęście, żelazna kurtyna już dawno została pocięta w skupie złomu, a czasy są inne. Polska aspiruje do miana Największego Hotelu Europy, a najlepszym przyjacielem – przynajmniej w opinii rządzących Rzeczpospolitą – są Stany Zjednoczone. Inna jest rzeczywistość i inny Wodzirej. Otóż proszę Państwa, z przyjemnością kłaniam się nisko szorując kapeluszem po trotuarze człowiekowi przy którym Stuhr ze swoją kreacją w roli „imprezowego zapiewajły” jest jak trampkarz ze szkolnej drużyny przy Robercie Lewandowskim. Otóż podczas odwiedzin Wodza wszystkich wodzów w Sochaczewie objawiły mi się dwie prawdy. Pierwsza jest taka, że lokalni działacze partii rządzącej z tego miasta mają w swoich szeregach talent sceniczny pierwszej wody. Czysty jak panieńska łza, nieskalany manierami Hollywoodu, a przy tym pewny siebie i swojego uroku osobistego oraz bijącego z niego magnetyzmu, który porywa publikę. Mówiąc krótko w sochaczewskim PiS-ie obnjawiło nam się prawdziwe sceniczne zwierzę. Drugi wniosek jest równie odkrywczy – nie Opole czy inny Sopot, ale Sochaczew powinien nosić dumne miano Stolicy Polskiej Piosenki. Piosenki innej, oryginalnej i swojsko brzmiącej. Krótkiej, łatwej do zapamiętania lecz wbijającej się w mózg słuchacza jak wiertło młota pneumatycznego w chodnik. Hitem internetu jest filmik, na którym ów kandydat do Oskara z Sochaczewa, czekając na przybycie Wodza zachęca, uczy i mobilizuje do skandowania swojskiego „Ja-ros-ław, Ja-ros-ław” publikę. Idzie mu, co tu czarować, mocno średnio, ale się nie zniechęca. Ów symbol polskiego dobrobytu, o którym świadczy za ciasna i nie dopinająca się na brzuchu Wodzireja marynarka, ze swadą, nieustępliwie, niezrażony i nie zniechęcony biernością kilkunastoosobowej grupy pisowskich kibiców, staje na głowie używając niemal wszystkich znanych środków socjotechniki, byle tylko zachęcić sympatyków Wodza do werbalnego i spontanicznego wyrażenia tej sympatii. – Musimy przetestować okrzyk – Ja-ros-ław. Jak wejdzie… Coś słabo, no. Obiadu nie jedli?! Musimy tu naprawdę zrobić czad, żeby nas prezes zapamiętał. Sochaczew to nie jest byle miasto – dwoił się i troił z podwyższenia nasz bohater, gestykulując przy tym pulchniutkimi dłońmi. Dla mnie bomba. Przed gościem, nie wiem – kto to, bo polityki unikam jak zakażonej rzeżączką przedstawicielki najstarszego zawodu świata, wielka kariera. Z ręką na sercu – stałem się fanem scenicznej bestii w łososiowym krawacie, zawadiacko dyndającym spod niedopiętej pod szyją ( to kolejny znak dobrobytu!) koszuli. Na tym nie koniec! Kiedy nie złapał interakcji z publiką, mistrz słowa skandowanego zwrócił się do sali z prośbą o podrzucenie jakiegoś chwytliwego hasła. „Bo jak nie my to kto?!” zażartował któryś z obecnych na spotkaniu. Wodzirej niczym rybak szczupaka na wędkę, złapał owe słowa i… poszło. – „Mam propozycję z sali: Jak nie my to kto?!. No, spróbujemy: Jak nie my to kto?! No, słabo! Spróbujemy?! Musimy razem startować – produkował się mistrz sztuki oratoryjnej. Brzmiał przy tym tak przekonywająco, jakby naprawdę wierzył w skandowane slogany. Machał palcem, wiercił się przed mikrofonem, zachowując przy tym niewymuszony luz, podkreślony rękę spoczywającą w kieszeni spodni. Jakby chciał tym gestem pokazać – to ja tu rządzę, ja mam kontrolę nad salą, nad waszymi umysłami. Jeżeli Wódz miał okazję zobaczyć to rewelacyjne dzieło krótkometrażowe, to przed „ogierem sceny” świetlana przyszłość. Nie tylko na sochaczewskich, ale ogólnokrajowych, ba wszechświatowych konwentach partii! A jeśli rządzący wezmą z sochaczewskiego Wodzireja przykład, z jego swady, oddania, zaangażowania i pasji, to jestem pewien, że już wkrótce Polska stanie się stolicą Europy, a nie tylko jej największym hotelem. Piotr Radomski
film w reżyserii feliksa falka